Nagle poczuł na sobie jej wzrok. Jej uśmiech
przybladł. Odwróciła spojrzenie, jednak po chwili znowu na niego spojrzała. - Cześć - rzekła. - Widzę, że świetnie się bawicie. To nie było pytanie, raczej stwierdzenie faktu. Mimo to Pierce odpowiedział. -Tak. Uśmiechnęła się. I znowu jej uśmiech nieco przygasł. - Miałeś wspaniały pomysł z tym pływaniem. - Przesunęła dłonią po karku. Rozpuszczone włosy podniosły się i ponownie spłynęły jej na ramiona. - Kto by pomyślał, że zrobi się tak gorąco. Nie mógł wydobyć głosu. Jak urzeczony wpatrywał się w pobłyskujące w słońcu brązowe pasma, roziskrzone oczy, wygięte w uśmiechu usta. Dopiero po chwili domyślił się, że Amy czeka na odpowiedź. Poczuł się jak skończony idiota. Na szczęście Jeremiah wybawił go z opresji. - Amy, chodź do nas! - zawołał radośnie. - Pokażemy ci z Benjaminem, czego nas wujek dzisiaj nauczył! Benjamin poparł brata. Pacnął rączkami w powierzchnię wody, rozchlapując ją wesoło. - Czy ja wiem... - Amy niepewnie popatrzyła na horyzont. Chłopcy nie dawali za wygraną. Zaczęli chórem skandować jej imię. - A-my! A-my! A-my! Dziewczyna nie wytrzymała. Zaniosła się perlistym śmiechem, jej twarz promieniała. Pierce był zachwycony. Wcześniej myślał, że już bardziej nie może go oczarować, a jednak... - No dobrze, dobrze! - przystała w końcu. - Jakbym wyczuła, bo kupiłam sobie dzisiaj kostium. Zaraz się przebiorę. Chłopcy nie posiadali się z radości. Pierce nawet na nich nie patrzył. Spoglądał za oddalającą się w stronę domu dziewczyną i serce biło mu coraz szybciej. Było mu gorąco. I to chyba nie z powodu lejącego się z nieba żaru. To odezwały się hormony. Podobała mu się i pragnął jej. Choć nie powinien. Ciągłe miał w pamięci ich wczorajszą rozmowę. Wtedy, w kuchni, czuła to samo co on. A jednak cofnęła się. Był pewien, że jest z kimś związana, ale kiedy powiedział to na głos, zaprzeczyła. „Nie chodzi o to, że nie mogę. Ja nie chcę". Nie jest z nikim związana. Po prostu nie jest