ma dowód, że sprawca popsuł pas bezpieczeństwa.
- Och, nie! - powiedziała Glenda. - Musiał się z nią zaprzyjaźnić, zdobyć jej zaufanie. Trudno powiedzieć, co dokładnie wie. Zna moje hobby, moje upodobania, nawyki i dziwactwa, 133 moich znajomych i ich adresy. Najprawdopodobniej zna też adres tego domu i numer telefonu. Nie powinnaś siedzieć tu sama. - Nie jestem sama - odparła automatycznie, ponieważ biuro nigdy nie wysyła do akcji pojedynczych agentów. - Jest tu agent specjalny Montgomery... Quincy tylko popatrzył na nią. Potem rozejrzał się po pustych pokojach. - Montgomery jest zajęty - dodała, chcąc się wytłumaczyć. - Dlaczego zajmuje się tą sprawą? Nie wygląda na kawalerzystę. - Poprosił o przydział. Jesteś jednym z nas. Musimy rozwikłać tę sprawę ze względu na bezpieczeństwo nas wszystkich. Quincy znów na nią spojrzał. Teraz zaczynała rozumieć jego reputację. Bezpośrednie, przeszywające, twarde spojrzenie. Nie wytrzymała i odwróciła wzrok. - Montgomery... On pracował przy sprawie Sancheza. Na początku. - Nie musiała dalej wyjaśniać. Każdy wiedział, że piętnaście lat temu pierwszy agent sknocił sprawę Sancheza. Upierał się, żeby szukać jednego charyzmatycznego psychopaty w rodzaju Teda Bundy'ego, chociaż policja miała już dowody potwierdzające fakt, że w sprawę wplątani byli co najmniej dwaj zabójcy. Ponadto z powodu śladów cementu policja w Los Angeles chciała sprawdzić pracowników fizycznych, a nie miejscowe szkoły prawnicze. Ostatecznie policja się postawiła, Montgomery został odsunięty od sprawy. Na jego miejsce przybył Quincy. Reszta była już tylko historią działania policji. - To by wyjaśniało jego strój i sposób, w jaki się wyrażał przed Everettem - skomentował Quincy. Uśmiechnęła się lekko do niego. - Nie było sensu ubiegać się o szybki awans, skoro jego kariera wykole¬ iła się jak lokomotywa. - Jego błąd. Ma ich więcej na swoim koncie. Oby następny nie miał związku z tobą. - Nic mi nie będzie. Masz tu cudowny system alarmowy. Poza tym pozwoliliśmy sobie na dodatkowe zmiany. Pokażę ci. - Poprowadziła Quincy'ego do drzwi wejściowych, gdzie obok dzwonka zainstalowano nową skrzynkę. W jego systemie klawiatura składała się z czterech rzędów po cztery klawisze. Teraz do systemu alarmowego podłączono rozbudowaną klawiaturę, skaner i kolorowy wyświetlacz na zewnątrz drzwi wejściowych. - Łączy w sobie kod PIN z technologią rozpoznawania odcisków palców - wyjaśniła Glenda. - Stąd kontroluje się drzwi wejściowe. Nie trzeba ich otwierać, a potem śpieszyć się z wprowadzeniem kodu zabezpieczającego. Należy dwa razy wstukać swój PIN i przyłożyć palec do skanera. 134 Jeśli pasuje do wzorca przechowywanego w pamięci, system wyłącza alarm i wpuszcza cię do środka. Gdy tylko zamkniesz drzwi, automatycznie przełącza się w tryb pracy gotowy do przyjęcia następnego gościa. Innymi słowy - dom jest pod ochroną przez cały czas i wystarczy prosta kombinacja cyfr, żeby móc wejść do środka. - Jest przygotowany do rozpoznawania kilku osób? - Tak. Do pamięci wprowadziliśmy odciski palców trzech osób: twoje, Montgomery'ego i moje. Poza tym w razie potrzeby można dodać kolejne. Dzięki temu będziemy mogli swobodnie wchodzić i wychodzić z domu. System eliminuje też posługiwanie się kluczem, co jest jego plusem, ponieważ