Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/kwiaciarnia.tarnobrzeg.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra8/ftp/kwiaciarnia.tarnobrzeg.pl/paka.php on line 5
te, które mam tutaj?

te, które mam tutaj?

  • Borzywoj

te, które mam tutaj?

26 June 2022 by Borzywoj

Edward skinął głową. W pięć minut później stanęło przed nim sześć uderzająco pięknych młodych kobiet, całkowicie mu nieznanych. Nie było wśród nich Belli, a nie ulegało wątpliwości, że gdyby którejkolwiek z dziewcząt brakowało, Aro wiedziałby o tym. - Jeżeli chcesz, możesz mieć Heidi dzisiejszej nocy. Któryś z moich ludzi przywiezie ją do ciebie, a potem zabierze z powrotem. A może wolisz spędzić z nią kilka godzin teraz? Edward potrząsnął głową. -'Nie. Muszę pomówić z pewnymi ludźmi w sprawie, o której rozmawialiśmy – wyjaśnił zgodnie z prawdą. Bella usłyszała kroki Edwarda i zamarła w oczekiwaniu, wpatrzona w zamknięte drzwi gabinetu. Pokój z pewnością był w założeniu przeznaczony na sypialnię, ale umeblowano go jak pokój biurowy - wstawiono biurko, komputer, małą sofę i półki z książkami. Bella zauważyła historię Zuranu. W bardziej sprzyjających okolicznościach chętnie by ją przeczytała. Serce waliło jej mocno. Odkryła, że tylko to pomieszczenie ma zamek w drzwiach, więc postanowiła tutaj poczekać na powrót Edwarda. W ten sposób przynajmniej nie zdoła wyrzucić jej siłą. Pokój miał przyległą łazienkę, ale w sumie był niewielki i Bella zaczynała się w nim czuć nieco klaustrofobicznie. Apartament wydawał się pusty. Czyżby Bella wzięła sobie jego słowa do serca i wyjechała? Ku swojemu zdumieniu nie ucieszył się z tego tak, jak przewidywał. Nadmiernie rozwinięte poczucie obowiązku sprawiało, że wolał pomyślne zakończenia. Poza tym zdecydowanie nie chciałby musieć zamartwiać się losem tej lekkomyślnej, młodej kobiety. Wciąż czuł w powietrzu jej zapach - czysty, lekki i delikatny. W kuchni, ku swojej uldze, zobaczył jej torebkę i komórkę. Najwyraźniej Bella wciąż tu była. Wyciągnął z torebki jej paszport. Z gabinetu doszedł go lekki szelest. Edward zmarszczył brwi. - Bella? Na dźwięk jego głosu Bella usztywniła się jeszcze bardziej. Edward zauważył, że zamknęła się na klucz i zaklął pod nosem. - Otwórz drzwi - poprosił. - Nie masz prawa mówić mi, co mam robić! - odkrzyknęła ze środka. - Możesz sobie uważać, że to twój apartament, ale mój ojciec też miał poświadczone prawo własności. Teraz on nie żyje, a apartament jest mój. Nie zamierzam pozwolić ci się zastraszyć i zostanę tu, dopóki nie będę pewna, że nikt mi go nie zabierze. Była dumna z pewności i zdecydowania w swoim głosie i ze starannie dobranych sformułowań. A więc nie była prostytutką, ale pieniądze z pewnością były dla niej ważne, nawet bardzo ważne, skoro zdecydowała się zostać pomimo jego gróźb, pomyślał drwiąco. Kiedy mówiła o śmierci ojca, w jej głosie nie brzmiały żadne emocje. - Porozmawiajmy o tym - zaproponował. - Już próbowaliśmy - przypomniała mu – ale nie słuchałeś. Chcesz, żebym została deportowana, bo wtedy zatrzymasz apartament - Nie bądź śmieszna. - A jestem? Masz klucz do apartamentu, podobnie jak ja. Wiesz o aferze z podwójną sprzedażą, ale nie zgłosiłeś swoich praw, tak jak ja to zrobiłam. Sprawdziłam to! - rzuciła wyzywająco. - Skoro naprawdę uważasz ten apartament za swój, to jest pierwsza rzecz, którą powinieneś był zrobić. Myślę, że jesteś zwykłym oszustem, a to miejsce wcale do ciebie nie należy. - Mogła spokojnie mówić to wszystko, czując się bezpieczna za zamkniętymi drzwiami. - Więc zamierzasz tam siedzieć i głodować? - zapytał Edward. - Rozstrzygnięcie tego typu spraw zajmuje sporo czasu. Rzeczywiście, szczęśliwa, że może się od niego odgrodzić, zupełnie nie pomyślała o jedzeniu! - Człowiek może przeżyć kilka tygodni o samej wodzie. - Niektórzy, na przykład Beduini, tak. Ale co do ciebie, nie byłbym taki pewny. Poza tym mam zapasowy klucz do gabinetu. Bella spojrzała na drzwi. - Nie jestem prostytutką - zapewniła raz jeszcze. Edward parsknął niecierpliwie. - Wiem. Wiedział? Co się zmieniło? - Mogłabym złożyć na ciebie skargę za to, co zrobiłeś i powiedziałeś. - Na pewno nie stamtąd, gdzie siedzisz – odparł zwięźle. - Mojego komputera nie uruchomisz, a komórkę zostawiłaś w kuchni, razem z torbą. Rozmawiając z nią, jednocześnie wystukał numer gorącej linii szefa policji Zuranu. Miał teraz dość informacji o Belli, żeby ją sprawdzić. Wszedł do kuchni i włożył jej paszport z powrotem do torebki. Zamierzał zlecić zebranie wszelkich możliwych informacji na jej temat. - A przy okazji, warto byłoby sprawdzić, czy ktoś z rządu nie próbował uzyskać pozwolenia na wjazd do kraju pięćdziesięciu młodych kobiet. Aro Volturi prosił mnie o załatwienie legalnej pracy dla grupy prostytutek. Udałem, że się zgadzam, ale ostrzegłem go, że to może potrwać. Bella słuchała stłumionych dźwięków i rozmyślała nad swoją sytuacją. Nie miała jedzenia, telefonu ani żadnych możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym. Nieznajomy przynajmniej zaakceptował fakt, że nie jest prostytutką. Czy więc nie powinna otworzyć drzwi i porozmawiać z nim twarzą w twarz? Edward usłyszał dźwięk obracanego w zamku klucza, kiedy otwierał kuchenne drzwi. Stanął i czekał, aż Bella wyjdzie z gabinetu Nieszczęśliwie się złożyło, że była tak zdeterminowana w kwestii apartamentu. Nie dlatego, że chciał go zachować. Ale potrzebował go, żeby utrzymać się w roli, jaką odgrywał przed gangiem. Aro niełatwo obdarzał ludzi zaufaniem. Gdyby Edward opuścił apartament, bez wątpienia wzbudziłby jego podejrzenia. Wszelkie manewry mogłyby tylko skomplikować sprawę i doprowadzić do jego zdemaskowania. Najważniejsze było teraz uśpienie czujności Ara, przynajmniej do czasu odnalezienia opłacanego przez niego zdrajcy. Edward nie mógł sobie pozwolić na najmniejszy błąd, bo powstrzymanie Ara przed zorganizowaniem handlu narkotykami i prostytucji w Zuranie było absolutną koniecznością. Szkody, jakie jego działalność mogła przynieść państwu na arenie międzynarodowej, były ogromne. Utrata dobrej opinii równałaby się dla Zuranu załamaniu w bardzo dochodowej turystyce przyjazdowej. Bella weszła do kuchni, a on pomyślał, że wygląda na drobniejszą i delikatniejszą, niż zapamiętał. Niełatwo jej było podnieść głowę i spojrzeć mu w oczy, ale jakoś sobie poradziła. - No to - zaczął Edward - wyjaśnij mi wszystko. Uważasz, że apartament należał do twojego ojca? - Wiem, że do niego należał - poprawiła go. - Mam dokumenty. Edward zignorował jej wypowiedź. - Kiedy zmarł twój ojciec? - Prawie trzy tygodnie temu.

Posted in: Bez kategorii Tagged: żona premiera morawieckiego, co zrobić z awokado, tajemnice losu polsat,

Najczęściej czytane:

- U Thomasa na sofie nie było tak ślicznej damy

jak pani. Na pewno bym ją zauważył. Uśmiechnęła się. - Lord Althorpe chyba nie żył w celibacie. ... [Read more...]

bawiła się z pana synami?

Federico zignorował pytanie. Zapytał, czy są jeszcze inne, a spojrzeniem dał znak kierowcy. Książęca limuzyna zaczęła przeciskać się przez tłum. ... [Read more...]

bijącym od niego cieple, przy nim było jej

dobrze. Powoli powracała na ziemię. Z trudem łapała powietrze, nogi wciąż miała jak z waty. I ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.tarnobrzeg.pl

WordPress Theme by ThemeTaste