choć ojciec bardzo się o to starał. Mój brat zawsze widział wszystko w jasnych barwach.
Alli poczuła ukłucie w sercu. Przypomniały jej się słowa pani Sanders, i wyobraziła sobie dwóch młodych chłopców, których ojciec hołdował zasadzie, Ŝe nie wolno okazywać uczuć, bo świadczy to o słabości człowieka. - Gotowa? Pytanie Marka wyrwało ją z zamyślenia. Spojrzała na niego i zapytała: - Wiem, Ŝe jedziesz do Klubu Ranczerów, by omówić z Nitą pewne sprawy. Czy naprawdę chcesz mnie tam zabrać? - Naprawdę. A poza tym będziemy tam mogli porozmawiać. Alli skinęła głową. Tego właśnie bała się najbardziej. ROZDZIAŁ PIĄTY Mark patrzył, jak Alli wysiada z jego auta. Wyczuwał jej napięcie i zastanawiał się, czy to z jego powodu. Wiedział, Ŝe nie powinien był jej całować, źle się stało, ale, na litość boską, teraz znów marzył o tym. Pragnął jej. Było to tak, myślał, jakby odzyskał coś, co stracił, co zabił w sobie. Złamali Ŝelazną zasadę obowiązującą pracodawcę i pracownika, i on bardzo by chciał się dowiedzieć, co ona o tym myśli. Bo przecieŜ groziło mu, Ŝe straci najlepszą na świecie asystentkę. Robił, co mógł, by nie zwracać na nią uwagi. Po powrocie do Royal umawiał się z paroma dziewczynami, ale z Ŝadną nie doznawał takich emocji jak z Alli. Zatrudniał róŜne niańki do małej, lecz poza nimi, panią Sanders i dekoratorką wnętrz Ŝadna kobieta nie przekroczyła progu jego domu. Gałęzie krzaków, napierające nań, wyrwały go z zamyślenia. Alli przysunęła się do niego - dotknęli się ramionami. Drgnął jak raŜony prądem. JuŜ samo przebywanie w jej pobliŜu naraŜało go na męki. Jak ona mogła myśleć, Ŝe coś z nią jest nie tak? - zapytywał się w duchu. Wprawdzie on mógł uznać, Ŝe ona nie jest specjalistką od całowania, Ŝe nie zaleŜy jej na jego odczuciach, doszedł jednak do wniosku, Ŝe ten jej brak doświadczenia i świeŜość uczuć są wręcz wzruszające. Niewiele jest na świecie dwudziestopięciolatek, które nie mają pojęcia o sprawach seksu. RozwaŜał ten temat niemal cały dzień i doszedł do wniosku, Ŝe przez te prawie dwa lata, kiedy Alli pracowała dla niego, on nigdy nie zaproponował jej spotkania. Nie dlatego, Ŝeby uwaŜał, Ŝe szef nie powinien się interesować prywatnym Ŝyciem swoich pracowników. Raczej dlatego, Ŝe się bał... Niech to diabli, przecieŜ mogła mieć swego chłopaka, i to niejednego. Skąd ta pewność, Ŝe nie ma nikogo? Jest piękną kobietą, wszyscy męŜczyźni oglądają się za nią bez względu na to, gdzie się znajduje, toteŜ nie moŜna wykluczyć, Ŝe któregoś dostrzegła. Z jakichś powodów zrobiło mu się przykro. Chyba na myśl, Ŝe istnieje ten ktoś. Choć nie miał Ŝadnego prawa, by tę przykrość odczuwać. Westchnął głęboko. Zamiast rozmyślać o Alli i o tym, czy jest, czy nie jest z kimś związana, powinien skoncentrować się na rychłym spotkaniu z Nitą Windcroft. Wiedział jednak, Ŝe to niemoŜliwe. Bo musi najpierw porozmawiać z Alli. Przejechali około czterech mil, zanim padło między nimi jakieś słowo. - JuŜ niedaleko - powiedział Mark spoglądając na nią. - Tak, wiem. Alli teŜ popatrzyła na niego, właściwie na kapelusz, który zasłaniał mu prawie całą twarz. - Powiedziałeś, Ŝe musimy porozmawiać. Pomyślała, Ŝe jeśli ma się starać o inną pracę, to im szybciej się o tym dowie, tym lepiej. - Tak, zgadza się. - Znowu na nią spojrzał. - O tej nocy. Chyba źle zrozumiałaś powód moich przeprosin. Spojrzała nań, unosząc brwi ze zdziwieniem. - CzyŜby? Uśmiechnął się. - Tak, o to mi chodzi.